piątek, 22 marca 2013

Przepraszam was bardzo - mała reaktywacja


Wiem, że już od bardzo dawna niczego nowego tu nie opublikowałem. Ten blog, to chyba moja największa porażka. Myślałem, że może jak zacznę publikować nowe opowiadanie, to jego pisanie trochę ruszy z miejsca, ale jest zupełnie inaczej. Jest tak samo, jak było za nim zdecydowałem się go wam zaprezentować. Wiem, że historia dobrze się zapowiadała, ale czarno to widzę. Oczywiście nie zaprzestałem pracy nad nim, lecz to… Po prostu nie wiem, kiedy wrócę do jego pisania.

Pozdrawiam wszystkich czytelników.




Edit z 20 kwietnia 2013 roku:
Choć pisanie historii Kitsune no Komichi póki co stanęło w miejscu, w pasku pod nagłówkiem, takie małe "Menu", pojawiło się moje nowe... można powiedzieć opowiadanie, które póki co traktować będę jako osobą historię. Na dzień dzisiejszy mam tego tyle, ile tam widać, czyli całe 9 stron A4. Kiedy pojawi się tomik II, III i IV? Trudno mnie to przewidzieć, lecz mogę was zapewnić, że wszystkie będą równie długie, co obecny... Zatem, aby ten blog jakoś ruszył z miejsca, trochę go reanimować, prezentuję wam - Kizuna (Więzi), part I! ENJOY!!!

3 komentarze:

  1. Osobiście chciałbym poczytać jeszcze twoje opowiadanie(a). Stety-niestety nie mogę Cię zmusić do kontynuowania pisania tej lub innej twojej historii. Mam nadzieję, że twoja wena wróci już niebawem. Zostawiam blog w obserwowanych w razie Twojego powrotu. Do, mam nadzieję, "zobaczenia".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innej mojej historii? Wiesz, tak miedzy nami mówiąc, to przez cały ten czas mam "tu" jedną powieść, którą nieprzerwanie piszę od 27 listopada 2007 roku. Tamten blog jest moim pierwszym poważnym wyzwaniem, którego nie mogę tak po prostu porzucić. Więc jeśli jesteś zainteresowany to zapraszam do/na "W cieniu Upiornej Armii" :D

      Usuń
  2. Witam, witam,
    no cóż tak się niestety zdarza, ale jednak mam ogromną nadzieję, że i na tutejszą historię wena się w końcu pojawi. Opowiadanie jest niezwykłe, bardzo ciekawe...
    Pozostaje mi jedynie życzyć Tobie weny i czekać...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń